sobota, 19 czerwca 2010

Czy osiąganie celów to ściema?

Cel powinien być prosty, realny, mierzalny, określony w czasie, powinien oraz spisany... i co z tego?



Wszyscy wiedzą jakie mają być cele, a większość i tak tego nie stosuje.
Po 2 latach realizacji zrozumiałem jak powinien wyglądać mój cel i pewnie za 2 lata dojdę do zdania, że jednak istnieją lepsze sposoby określenia go niż te, o których piszę. Chciałbym się podzielić tutaj swoimi przemyśleniami. Osoby, które określiły sobie cele wiedzą, że jego realizacja jest procesem. To że zapiszemy go gdzieś na kartce jeszcze nic nie znaczy.

Porównanie do wyprawy.



Przemawiają do mnie przykłady z wizualizacją więc tak postaram się przybliżyć. Zastanówmy się co jest nam potrzebne, żeby wyruszyć w podróż. Wypisałem kilka istotnych działań jakie można podjąć.

Mapa: czyli plan + orientacja
Planując wyprawę powinniśmy się zaopatrzyć w mapę (czyli spisać jaką drogę mamy do pokonania) określamy gdzie się znajdujemy (jakie cechy i możliwości pomogą nam w wędrówce) oraz dokąd idziemy. Jeśli wyruszamy na wycieczkę z Krakowa do Paryża to nie jedziemy "gdzieś na zachód" tylko startujemy pod Wawelem a kończymy podróż pod Wieżą Eiffla, wybieramy trasę, którą pojedziemy i określamy czas i miejsce wyjazdu jak również dotarcia na miejsce (plan musi być terminowy, nie zweryfikujemy go jeśli nie określimy ile ma nam zająć dane działanie)


Tankujemy pojazd, sprawdzamy hamulce, zbieramy fajną ekipę i załączamy GPSa lub zabieramy ze sobą mapę.


Jeśli moim celem jest dotarcie do Tokio to zatankowanie trabanta 30l benzyny nie spełnia przesłanek koniecznych do realizacji tego planu. Tutaj rządzi prosta zasada im większa wyprawa tym lepszy środek lokomocji powinniśmy znaleźć.



Po drodze korzystamy z mapy (nasz plan jest drogowskazem, dzięki niemu nie zagubimy się podczas realizacji, musimy też znać nasze ograniczenia i mierzyć siły na zamiary, pamiętajmy że zgrana paczka pomaga podczas wyprawy i osoby o lepszej kondycji będą nas dodatkowo dopingować, osoby słabsze opóźniają marsz)
Odnośnie realności celu- przykład: jeśli chcesz jechać na Ibizę mając 200zł w portfelu to zajmie Ci to trochę czasu ale istnieją takie rozwiązania jak autostop i praca oraz okazje, które mogą pomóc w realizacji celu.

Czy nasz cel jest rzeczywiście celem? 
Może się to wydać śmieszne ale podróżowanie do Tokio, żeby spróbować Sushi może nie być najwłaściwszą formą realizacji planu jakim jest spróbowanie surowej ryby. Jeśli naszym celem nie jest zarobienie pieniędzy na zamek , a mieszkanie w nim to może powinniśmy pomyśleć o pracy dozorcy nieruchomości zamiast odkładać połowę pensji przez 40 lat aby móc odłożyć na wymarzoną nieruchomość. Jeśli ktoś chce zrealizować swoją potrzebę jazdy luksusowym autem to może powinien pomyśleć nad pracą szofera lub kierowcy testującego nowe auta i w ten sposób szybciej zrealizuje swoje cele niż jako posiadacz wymarzonej rzeczy.




Duży cel? - bo lepiej trafić. 




Nasz cel powinien zakładać możliwość rozbicia go na mniejsze i realizacji po kawałku. Wyruszamy w podróż dookoła Świata to wytyczmy sobie przystanki, punkty kontrolne, miejsca gdzie zorientujemy mapę i odpoczniemy przed dalszym wysiłkiem. Mając większy cel i wkładając w jego realizację jakąkolwiek energię jest szansa, że go zrealizujemy w 100, 80 a nawet 20% , jest to więcej niż  100% od żadnego planu.


Niezależnie jak daleko wyruszysz musisz wykonać pierwszy krok, jest on najtrudniejszy, ale bez niego nie ruszysz z miejsca. "Żeby coś zrobić... trzeba coś zrobić" ; żeby wyruszyć - trzeba wyruszyć, tego faktu niestety nie da się obejść.



Pamiętajmy, że tak jak przy każdej wycieczce cel jest najważniejszy ponieważ definiuje wszystkie nasze działania ale prawdziwą radość sprawia sama podróż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz