niedziela, 21 listopada 2010

Specjalista

Zastanawiam się ostatnio jakimi cechami powinien się charakteryzować człowiek osiągający ponadprzeciętne dochody. Moim zdaniem... ponadprzeciętną konsekwencją (trzymanie się planu), determinacją (robieniem czasem nawet tych rzeczy, których nie chcemy i nie lubimy aby osiągnąć cel) i szybkością podejmowania decyzji. Za przeciętne dochody przyjąłem kwotę 2.000 - 5.000 złotych netto po opodatkowaniu.  Nic nowego, o czym byśmy nie wiedzieli. Pochyliłem się nad tym tematem trochę głębiej po rozmowie ze starym znajomym. Jak to wygląda ze strony przekonań?



Przekonanie większości moich znajomych zarabiających do około 3 000 zł jest głónie takie- trzeba mieć genialny, unikatowy pomysł, kapitał i będzie można zarabiać duże pieniądze.

Pytałem tych, którzy osiągają dochody powyżej tej kwoty i oni z kolei twierdzą, że dobrze jest coś podpatrzeć, mieć jakiś pomysł na przerobienie produktu, usługi, która działa- bo to sugeruje, że jest rynek- i jest łatwiej,  ludzie będą potrzebować danego dobra/usługi. Bez fajerwerków, najlepiej w branży, w której wcześniej byliśmy specjalistą- bardziej chodzi o dodanie wartości do czegoś co już jest pod względem systemu dystrybucji, lepszej kontroli procesów i schodzenia z kosztów tyle ile się da le nigdy więcej.
Zarabiać> zarabiać coraz więcej > odkładać= inwestować zarabiane pieniądze > szukać automatów- ograniczać swój wkład czasowy w inwestycje i zwiększać stopę zwrotu z inwestycji przy jednoczesnej budowie majątku prywatnego.


Zauważyłem, że zajmując się jakimś tematem ponad 2 lata ludzie bardziej ufają osobie, która dalej zajmuje się danym tematem. Pracowałem w 6 różnych firmach zajmujących się 4 różnymi branżami. od 2 lat zajmuję się jednym z tematów, z których się utrzymuję , drugim tematem zajmuję się 1,5 roku i zacznie przynosić zyski w drugiej połowie 2011r. Ostatnio spotkałem człowieka handlującego drewnem od ok 10 lat- on twierdzi, że jest nowy w branży i że rynek dopiero się rozwija, wcześniej 15 lat handlował aluminium. Pomyśl co możesz osiągnąć pracując w jednej branży 10- 15 lat i porównaj to ze swoim obecnym doświadczeniem. Myślę, że pewnych procesów- takich jak doświadczenie branżowe, kontakty i doświadczenie życiowe nie da się przyspieszyć, lub są ciężkie do przyspieszenia, wszystko zależy od tego jaki chcesz mieć efekt końcowy. Także, nie chodzi o to aby jak najszybciej wyjść na szczyt, ale aby odpowiednio rozłożyć siły i przetrwać tak długo zanim nie osiągniemy założonych celów i nie odpaść od zbocza.



Weźmy przykład lekarza i podejście biznesowe- stworzyć coś z czego mamy zwiększający się dochód przy stopniowym ograniczaniu swojego czasu pracy (biznes, który działa prawie samodzielnie). Student uczy się, praktykuje i uczy się od lekarzy lepszych od siebie, potem pracuje, poznaje innych dobrych lekarzy- ma klientów, którzy gotowi są zapłacić odpowiednią cenę ponieważ już go sprawdzili, lekarz otwiera prywatną klinikę, potem sieć klinik, sprzedaje część swoich udziałów i oddaje zarządzanie komuś innemu a sam zachowuje dywidendę- czyli pewien udział w zyskach bez angażowania swojego czasu- resztę lokuje w inny sposób.
Myślę, że ciężko byłoby założyć sieć prywatnych klinik i kontrolować je nie będąc lekarzem. Takie jest moje przekonanie- nawet nie ze względu na studia czy  praktykę lekarską , ale ze względu na brak znajomości rynku, tego na czym się zarabia, jakie są marże, jakie osoby zatrudniać, jak je kontrolować, na jakie usługi jest ogromny popyt a na jakie ogromna podaż.

W moim odczuciu Biznes to sport zespołowy, nie liczy się Twój rekord tylko zespół wspinający się razem- ważne od kogo się uczysz, kto uczy się od Ciebie, jakie masz kontakty, jak dobrze znasz branżę i ludzi w niej działających, kto Ci pomoże w sytuacji, kiedy tego potrzebujesz, co będziesz w stanie przewidzieć, komu ufasz i kto ufa Tobie, jakim/jaką jesteś specjalistą/specjalistką w swojej dziedzinie i się rozwijasz- Twoje doświadczenie. To, że masz świetny produkt i usługę znaczy tylko tyle, że 80% roboty- czyli dotarcie do klienta jest jeszcze do zrobienia, albo samodzielnie albo np. z człowiekiem, który ma hurtownię ze sprawdzonymi odbiorcami.

niedziela, 7 listopada 2010

Mówiły jaskółki- niedobre są spółki.

To co polecam wszystkim chcącym zawiązywać jakiekolwiek spółki.
1. Zastanów się czy jest to absolutnie konieczne.
2. Zastanów się nad formą prawną. Sp. z o.o. , akcyjna, komandytowo akcyjna, komandytowa, jawna - lub inne kombinacje, na krzywy ryj- czyli dogadanie się poza prawem, uczestnictwo w Inkubatorze Przedsiębiorczości.
3. Zastanów się czego Ci brakuje i czy wspólnik/ wspólniczka Ci to zapewni
4. Zastanów się czy nie lepiej zatrudnić pracownika i dać mu udział aby lepiej pracował i umówić się, że wykupujesz udział w określonym terminie
5. Ustalić bardzo szczegółowo co wnosimy do spółki
6. Ustalić bardzo szczegółowo cele spółki
7. Ustalić bardzo szczegółowo zasady wyjścia ze spółki (np. przestajesz pracować- zawalasz- tracisz wszystko , bo nie ma majątku, który można podzielić)
8. Poinformować wspólnika/ wspólniczkę jakie mamy własne prywatne cele- np wycofać się z biznesu za 5 lat zostawiając sobie dywidendę.


Myśleć trzeźwo i pilnować biznesu. Policzyć sobie ile będzie potrzebne pieniędzy i zabezpieczyć 2,5 raza większe środki oraz wziąć pod uwagę swoje koszty życia. Idealną sytuacja byłoby odłożyć sobie dodatkowe x tys zł na boku tak żeby w razie upadku biznesu móc przeżyć przez 6-12 miesięcy z tych pieniędzy. Dowiedzieć się czym tak naprawdę jest VAT i jak jest rozliczany, kiedy, jakie podatki musimy zapłacić, jak amortyzować cenne ruchomości, jakich zezwoleń wymaga nasza działalność i jak możemy oszczędzić na kosztach, jakie ubezpieczenia warto mieć.
Z własnej praktyki polecam zawsze szukać oszczędności, schodzić do minimum z kosztami stałymi, maksymalizować zyski podnosząc jakość produktu i zadowolenie klienta - najlepszy marketing to zadowoleni klienci, którzy polecają dalej, ustalić marżę na odpowiednim poziomie tak żeby móc zapewnić dobrą obsługę. Umówić się ze znajomymi prowadzącymi firmy, jeśli ich nie macie - to musicie poznać takie osoby- od nich dowiecie się w praktyce jak działa prawo, podatki i jak zatrudniają ludzi, jak podejmują decyzje. Znajdź 2-3 osoby, które są tam gdzie Ty chcesz być, poproś je o pomoc i rób to co Ci poradzą, potem znajdź kolejne jeśli te nie będą dalej się rozwijać- Ty też się nie rozwiniesz. Dziel się wiedzą, jeśli ktoś uzna, że stanowi wartość to się z Tobą wymieni albo Ci za nią zapłaci. Uważaj na swój know-how - dzielenie się wiedzą nie polega na oddawaniu swojego dorobku przypadkowym ludziom.

Dobrej nocy ;)

niedziela, 24 października 2010

Po co się szkolisz? Przeładowanie wiedzą..

Zaobserwowałem ostatnio ciekawą sytuację.
Bardzo dużo ostatnio rozmawiałem z osobami, które uczestniczą w niezliczonej ilości szkoleń. Sam 3 lata temu chodziłem praktycznie z jednego szkolenia na drugie. Problem polegał na tym, że nie sprawiło to abym zarabiał więcej pieniędzy- wprost przeciwnie.
Zastanawiam się w jaki sposób wyważyć czas pomiędzy nauką jak działać a realnym działaniem. Wprowadziłem do swojego biznesu zasadę 80:20 czyli 80% czasu staram się zarobić pieniądze a 20% czasu myślę jak to zrobić. Od czasu mierzenia tych rezultatów czyli jakieś 2 miesiące tamu zauważyłem znaczny %wzrost dochodów w stosunku do tego samego kresu poprzedniego roku.
Druga ciekawostka: Zmierzyłem, że w tym momencie jeszcze dalej poświęcam 70-80% czasu na "myślenie" a 20-30% na działanie, ale naprawdę szokującym faktem jest, że w zeszłym roku ten stosunek wynosił 90 do 95% . Szkolenia, planowanie, Excel, obmyślanie strategii, liczenie, liczenie, wypełnianie faktur, myślenie, myślenie.

Zacząłem stosować zasadę:
Jeśli jakieś zadanie nie przyczynia się bezpośrednio do pojawienia się pieniędzy na moim koncie - odkładam na bok, chyba że dotyczy to mojego życia osobistego.

Kolejną ciekawostką jaką zauważyłem jest przeładowanie "niepotrzebną w tym momencie" wiedzą. "Zaśmiecałem" sobie umysł technikami zarządzania ludźmi, szkoleniami z asertywności i inteligencji emocjonalnej- umiejętności miękkich, a nie skupiałem się aby być specjalistą w swojej dziedzinie - twardej dziedzinie , z twardą wiedzą, której wartość jest bezpośrednio przekuwana na pieniądze. Dużo się uczyłem - mało sprawdzałem z tego w praktyce w efekcie czego nieutrwalana wiedza ulatywała.


Po co szkolić się ze sprzedaży jeśli umawiałem się z klientami 2-3 razy w tygodniu? Po co uczyć się wywierania wpływu skoro nie jest się osobą kompetentną?

Nie neguję tutaj w żaden sposób szkoleń i umiejętności miękkich, zachęcam jedynie do stosowania nabytej wiedzy zanim zapomnimy po co wydajemy pieniądze na szkolenia.

poniedziałek, 18 października 2010

Coś się kończy... coś się zaczyna.

Po 15 miesiącach wspólnego prowadzenia firmy rozchodzą się moje i wspólnika drogi. Kończę współpracę z wspólnikiem odnośnie Biur-na-godziny i każdy z nas idzie w kierunku swojego celu.
Z jednej strony jest to smutna sytuacja- ponieważ trzeba działać samodzielnie, z drugiej strony można mieć większą kontrolę nad procesami w firmie. Uznaliśmy wspólnie, że rozdzielność kapitałowa placówek jest koniecznością i że koncepcje jak prowadzić firmę mamy zupełnie inne niż 15 miesięcy temu.

To co mogę powiedzieć odnośnie wyciągania wniosków, jako konieczne uważam z ostatniego roku to:

Konsekwencja i umiejętność zmiany założeń zanim będzie zbyt późno.
Ustalanie jasnych procedur, rozliczanie się w terminie i ustalenie zakresu kompetencji i obowiązków na samym początku.
Skupianie się na celu.


Nadszedł czas na zastanowienie się nad sensem prowadzenia kilku działalności jednocześnie- moim zdaniem jest to dobra opcja na przetrwanie albo w sytuacji kiedy już jesteśmy w stanie tylko nadzorować firmę, która dobrze działa i powierzyć ją komuś kto ją poprowadzi za pieniądze. Nie jestem na żadnych z tym etapów więc trzeba się skupić na 1, maksymalnie 2 działalnościach z czego na jednej w 90% minimum. Do działalności zaliczam również studia.

sobota, 11 września 2010

Po co robisz firmę?

Kilka przykładów, dlaczego moi znajomi robią firmy:
- Żeby mieć coś własnego
- Żeby nie mieć szefa
- Żeby pracować na własny rachunek
- Żeby robić to co się lubi
- Żeby spełniać się w pracy
- Dla pieniędzy
- Dla szacunku społecznego
- Żeby dawać innym pracę, żeby dowodzić

Siadłem sobie ostatnio ze znajomym i długo o tym rozmawialiśmy. Tak na prawdę w ostatecznym rozrachunku liczy się przede wszystkim zysk i wzrost wartości pracy jaka wkładamy.
Obserwuję codziennie osoby, które robią coś co nie przynosi korzyści w postaci pieniądza, a oni uparcie dalej uczą się i próbują. Moje pytanie jest następujące, jak można uczyć się prowadzić biznes jeśli nie zakłada się docelowo uniezależnienia się od widma płacenia rachunków.
Czemu z założenia większość nie ustala sobie celu w stylu. Do 45 roku życia zakupię za gotówkę kamienicę czynszową, która będzie mi przynosić miesięcznie 10.000 zł, więc mając 40 lat powinienem mieć już 2 mieszkania przynoszące mi 2000zł zysku, żeby potem je sprzedać za dobre pieniądze i kupić większą powierzchnię, najlepiej przenosząc lokatorów ze sobą.
W większości młodych firm dzieje się to bardziej na zasadzie: róbmy i zobaczymy co będzie. Kolejnym etapem jest spadek motywacji wynikający z nieprecyzyjnego celu ponieważ: jak nie będzie to też jakoś będzie, a przecież jest też jakoś.

Jeżeli robię coś przez rok i to nie przynosi efektów, to czas zmienić:
- Swoje przekonanie, że jesteśmy na najlepszej drodze aby osiągnąć sukces
- Otoczenie, które może nam uniemożliwiać rozwój
- Sposób działania
- Grupę docelową klientów
- Usługę - bo może jest niskiej jakości
- branżę- może się nie nadajemy
- Partnerów biznesowych
- Procesy w firmie
- Pracę, profesję
-Może warto odpocząć sobie pracując dla kogoś i nauczyć się pewnych procesów


Moim zdaniem pierwszą podstawową kwestią, na którą trzeba sobie odpowiedzieć jest: Czy na tym co robisz da się zarobić? Jeśli nie - radzę - przemyśl czy nie rzucić tego w cholerę.
Jeśli dzięki temu spełniasz się - to znajdź jak najszybciej sposób jak przekuć to na pieniądze, aby móc się z tego utrzymywać, bo prędzej czy później będziesz musiał/ musiała to rzucić.

A po co Ty chcesz założyć firmę?

niedziela, 15 sierpnia 2010

cytaty z filmu Red Belt

Red Belt:

"Zawsze jest droga ucieczki"
"There's always an escape"

"Kto posiądzie zasady walki, posiądzie zasady pokoju"
"Who imposes the terms of the battle, will imposes the terms of the peace"

"Nie ma sytuacji z której nie możesz się wydostać"
 "There is no situacion, you can not escape"


czwartek, 5 sierpnia 2010

Dekalog Zamożności Fryderyk Karzełek

Chciałem o tym napisać, ale Pan Fryderyk Karzełek ujął to co chciałem powiedzieć lepiej. Pomimo, że współpracuję z inną firmą zgadzam się w znacznej większości z jego wypowiedziami. Myślę, że warto wychodzić ze swoich "stref komfortu" , mam duży szacunek do osób, które nie traktują swojej firmy, profesji czy zajęcia oraz przekonań jako prawdy absolutnej. Im więcej można zyskać ucząc się wzajemnie od siebie tym szybciej się rozwijamy.




niedziela, 1 sierpnia 2010

Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą ...

Zauważyłem ostatnio ciekawy cytat. Początkowo myślałem, że wymyślił go jakiś komandos, Rambo, albo "przynajmniej" mówca motywacyjny zarabiający ogromne pieniądze.

"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą" Św. Augustyn


Znalazłem jeszcze kilka innych ciekawych cytatów tego samego autora:


Boże, daj mi siłę, abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego chcesz.
Jeśli chcesz być wielki, zaczynaj od rzeczy małych. Zakładaj głęboki fundament pokory, skoro zamierzasz budować wysoko.

Człowiek jest tyle wart, ile jest w stanie kochać.

Cierpliwość jest towarzyszem mądrości. 

Przyjacielowi chwalącemu i nieprzyjacielowi ganiącemu nie należy we wszystko wierzyć. 

Lepiej uczyć się rzeczy pożytecznych niż podziwianych.

Rozumiej, abyś mógł wierzyć, wierz, abyś mógł rozumieć.


Małe rzeczy są naprawdę małe, ale być wiernym w małych rzeczach - to wielka rzecz.



I chodzą ludzie podziwiać szczyty gór i wzdęte fale morza, i szerokie nurty rzek, i przestwór oceanu, i kręgi gwiezdne, a siebie zaniedbują.

Nadmiar dobroci nie szkodzi. 

Ziemia jest twoim okrętem, nie siedzibą. 

Pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie ale ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga.

wtorek, 20 lipca 2010

Żeby ludzie od Ciebie kupowali...

Żeby ludzie od Ciebie kupowali musisz mieć:
- unikalny produkt / proces produkcji/ coś czego nie ma na rynku/ lub co ma cechy których nie ma konkurencja

albo
-specjalistyczną/unikalną wiedzę na temat korzyści i wykorzystania produktu
albo


producenta, wykonawcę na wyłączność
albo


dobre dojścia/ wejścia/ kontakty , preferencyjne warunki


albo
pozycję na rynku zapewniającą Ci monopol



+ kilka talentów osobistych
klient musi Cię polubić
musisz być specjalistą znającym produkt i realia rynkowe
musi Ci zaufać

człowiek sukcesu

Człowiek sukcesu to ktoś, kto potrafi zbudować solidne fundamenty z cegieł, którymi inni w niego rzucają.
David Brinkley
amerykański spiker telewizyjny


sobota, 17 lipca 2010

poniedziałek, 12 lipca 2010

Sposób na milion przed 30stką

Ten post jest jedynie teoretyczną, hipotetyczną sytuacją, nie traktuj tego jako przepisu, bo takich przepisów nie ma, musisz stworzyć własny. Przedstawiam tutaj poprawione zapiski sprzed 3 lat, które ostatnio znalazłem.

Załóżmy, że jesteś uczennicą/uczniem 3 klasy gimnazjum, zaczynasz się czymś interesować, rodzice zapewniają Ci jedzenie, mieszkanie, wszystkie wydatki związane ze szkołą + 50zł kieszonkowego miesięcznie.



Zaczynasz odkładać 50% kieszonkowego-  po roku odłożyłaś/odłożyłeś 300zł
Sprzedajesz podręczniki, które nie będą Ci potrzebne i masz odłożone z tego tytułu 200zł


Pod koniec czerwca kupujesz podręczniki kiedy są tańsze np. na allegro dla swoich kolegów z klasy bo wiesz dokładnie, z jakiego podręcznika będziecie korzystać od września, ponieważ powiedział Ci o tym nauczyciel, który się nie zmieni. Proponujesz, że kupisz podręczniki swoim kolegom za około 50%-70% ceny nowego podręcznika zależnie od stanu , zbierasz 15 zamówień osób zdecydowanych. Kupujesz na przez internet albo na bazarku używane książki (nie będę opisywał jak kupować bo sam mam kilka sposobów, i zajęłoby mi to minimum 2 godziny, żeby to opisać) za 20-40% ceny sklepowej. Specjalnie wybrałem podręczniki językowe bo można je odkupić tanio i jest na nich duża marża.

Wkładając odłożone 500zł dwukrotnie> lista chętnych- zakup- sprzedaż zakupionych książek , zakup dla pozostałych- sprzedaż, robisz 750zł z 500zł, a potem z 750zł robisz 1 500zł , z czego koszty (telefon, wystawienie aukcji) wynoszą około 200zł  

Przyjmijmy, że masz 1 300zł w kieszeni - wpłacasz to na konto (np lokata) do następnych wakacji wyciągając z takiego konta po 10 misiącach 3,5% czyli masz około 1 345zł

w Liceum zaczynasz wykonywać drobne prace, czytasz listy, ankiety przez internet , sprzątasz 2 popołudnia w tygodniu komuś mieszkanie lub biuro (2-3 godziny) i zarabiasz na tym 200zł miesięcznie  + 50 zł kieszonkowego , odkładasz z tego połowę czyli 125 zł

w wakacje masz odłożone 1.345zł + 1.250 zł z połowy tego co dorabiasz , łącznie 2.595zł
Zakładając że wkładasz te pieniądze w podręczniki po rozpoczęciu roku (z mniejszym zyskiem ale pewniejsza inwestycja- zmiana szkoły itd) i wyciągasz z tego 20% zysku to masz łącznie 3.114zł oszczędności

Jeśli dalej sprzątasz i odkładasz 1250 zł + 550zł z pracy wakacyjnej to co roku masz + 1800zł


Idziesz na studia i masz odłożone 3114zł + 4850zł = 7 964
załóżmy że podobnie jak z podręcznikami możesz coś sprzedać i zarobić na kapitale 25% wartości wkładu
po 1 roku studiów masz 9.955zł

Zakładając, że wkładasz pieniądze i sprzedajesz coś zarabiając na tym 50% (czyli np. sprzedając coś z zyskiem 20 procent a potem jeszcze raz inwestując te pieniądze i sprzedając z sykiem 30%)  rocznie to
po 2 roku studiów masz 12 443 + odłożone 1800 zł z pracy = 16. 732
Po wyjeździe za granicę "na zarobek" możesz przywieźć 10 000 zł i odłożyć z tego 5 000zł
Łącznie stan Twojego konta wynosi 19.732

działanie (1.) po 3 roku studiów "obracasz" 19. 732 inwestując 5000 w import jakiegoś towaru zarabiając 5 razy tyle; 2000 w transakcję o większym ryzyku i liczysz że ta transakcja się nie powiodła , odzyskałeś tylko 200zł reszta jest nienaruszana


masz 25 000 zł + 200 zł + pieniądze które były w rezerwie 14 532 zł
razem 39 732 zł   dla ułatwienia dalszych obliczeń Twój zysk z działania (1.) wyniósł 201 %
masz 39 732 i inwestujesz 2 raz po 4 roku- > 79 861. 32
masz 79 861 i inwestujesz 3 raz po 5 roku- > 159 722zł

mając 24 lat - 319 tys
wypłacasz sobie 1 000 zł pensji brutto + 1000 zł pracownikowi  tj -24 000 od kapitału
mając 25 lat - 299 tys x 2 = 598 tys
wypłacasz sobie pensję 3000 zł + zatrudniasz pracownika za 2000 zł do wykonywania Twoich poleceń brutto w ujęciu rocznym 60tys
mając 26 lat - 598 - 60 = 538 ; razy 2 = 1 076 000 zł



+ 4 lata poprawek na bankructwa przy założeniu, że nie inwestujesz więcej niż 15-25% w transakcje na których się nie znasz, ograniczając tym samym ryzyko. Może nie zarobisz 1000 % w rok ale 200% moim zdaniem to bardzo dobry wynik i całkiem realny przy założeniu, że pracujesz nad sprzedażą towaru, w który inwestujesz i pilnujesz interesu.


W obliczeniach nie jest ujęty Twój zarobek wakacyjny oraz w ciągu studiów od 4 roku studiów do czasu, aż płacisz sobie samodzielnie - z tych pieniędzy się utrzymujesz, żeby nie naruszać kapitału, który inwestujesz. Po studiach zakładam, że pracujesz  tylko pilnując swoich inwestycji więc wypłacasz sobie pensję.
Jeśli na studiach utrzymują Cię rodzice to masz idealne warunki na podobne działanie, jeśli nie to nie masz wyjścia, żeby po studiach się usamodzielnić.

Jeśli uważasz, że masz szansę na zarobienie i odłożenie 1 000 000 zł z pracy etatowej nie będąc specjalistą zarabiającym 4 500 zł miesięcznie "na rękę" i nie inwestując swoich pieniędzy to jest to matematycznie nie możliwe bo odkładając 2 000 zł przez 10 lat uzbiera Ci się 240 000 zł , nawet jeśli te Pieniądze będą pracować na 10 % rocznie przy tradycyjnych inwestycjach kapitałowych  to masz :
1.ryzyko inflacyjne
2. zobowiązania
3. zamrożony kapitał
4. Ograniczenie swoich zysków jeśli nie będziesz szukać lepszych inwestycji


i jestem sceptyczny czy będzie z tego 800 0000 lub 900 000  zł, nie wydaje mi się aby taki wynik był osiągalny w ciągu 10 lat, w ciągu 20-30 myślę że 2-3 krotność włożonego kapitału jest bardziej realna.



Druga sprawa- Nie nauczysz się inwestować jeśli nie inwestujesz

"Nie da się nauczyć pływać - nie wchodząc do wody" Bruce Lee

wtorek, 6 lipca 2010

Dziecko


Dziecko może nauczyć dorosłego trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu,
być ciągle czymś zajętym 
i domagać się - ze wszystkich sił - tego, czego się pragnie.
Paulo Coelho
brazylijski pisarz i poeta
(www.dawkamotywacji.pl)

niedziela, 4 lipca 2010

3 kroki do bogactwa

Esencja wszystkich książek o inwestowaniu jakie do tej pory czytałem:

Żeby pieniądze pracowały na Ciebie musisz je inwestować.
Żeby inwestować musisz odłożyć pieniądze.
Żeby odłożyć musisz zarobić.


Jeśli uważasz, że nie inwestując pieniądze będą na Ciebie pracowały to jest to nie logiczne.

Jeśli uważasz, że będziesz inwestować nie mając oszczędności- wolnych środków to jest to matematycznie niemożliwe.

Jeśli uważasz, że będziesz mieć pieniądze nie pracując to nigdy nie będziesz kontrolować swojego życia, bo to znaczy, że ktoś inny Cię utrzymuje.

sobota, 3 lipca 2010

Bądź gotowy

Żeby w życiu coś osiągnąć, trzeba być wcześniej przygotowanym do wykorzystania szansy, która może nadejść Leszek Balcerowic

czwartek, 24 czerwca 2010

21 grzechów głównych przy grze wstępnej do prowadzenia firmy...

 Kilka ostatnich tygodni chodził mi po głowie temat jak to było w moim przypadku. Nie wiem czy większość ludzi popełnia takie błędy, ale jeśli znajdziesz tutaj coś dla siebie to czas dokonać zmian.

1. Niezbadanie rynku
- produkt
-konkurencja
-otoczenie
-przepisy prawne
-prawa rządzące konkretnym rynkiem
-określenie wielkości popytu
2. Wypuszczenie usługi zanim jest gotowa
3. Wypuszczenie usługi zbyt późno- bo chcemy, żeby była idealna
4. Koncentracja na produkcie, a nie na jego sprzedaży (dopieszczanie produktu do chwili bankructwa)
5. Brak umiejętności sprzedażowych
6. Nie określenie jasnych warunków współpracy z:
-kontrahentami
-współpracownikami
-klientami
-grupą wsparcia*
7. Brak doświadczenia branżowego
8. Brak doświadczenia w ogóle
9. Brak odłożonej bezpiecznej rezerwy na pokrycie kosztów życia na minimum 12 miesięcy
10. Brak systematyczności
11. Zły - zbyt wolny, niepewny przepływ informacji w firmie
12. Brak mentora, od którego się możemy uczyć
13. Słomiany zapał- odpuszczamy za szybko
14. Stalowy zapał- robimy coś dalej, tak samo, ale oczekując innego rezultatu, brniemy ślepo w te same błędy
15. Nie bycie na bieżąco z sytuacją na rynku
16. Nie dbanie o kluczowych klientów
17. Robienie małych klientów, na granicy opłacalności, a brak koncentracji na obsługiwaniu 5-10 klientów, które zapewni nam stały zysk co miesiąc
18. Niebudowanie rezerwy finansowej na czarną godzinę i brak gotówki na "bezpiecznym koncie"
19. Nieograniczanie ryzyka
20. Brak  klientów "na wejściu", którzy pokryją nam koszty stałe
21. Nieograniczanie kosztów stałych, pomimo, że często jest to bardzo łatwe


* grupa wsparcia stanowi grupę przedsiębiorców, znajomych, z którymi powinno się utrzymywać stały kontakt i wymieniać informacjami oraz polecać ich klientom.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Ciekawy sposób na kampanię wyborczą

... jak widać po wynikach mówienie ludziom prawdy nie gwarantuje sukcesu.

Macie i wiedzcie, nie udało mi się wyciąć końcówki więc trzeba znieść też autoreklamę.

sobota, 19 czerwca 2010

Czy osiąganie celów to ściema?

Cel powinien być prosty, realny, mierzalny, określony w czasie, powinien oraz spisany... i co z tego?



Wszyscy wiedzą jakie mają być cele, a większość i tak tego nie stosuje.
Po 2 latach realizacji zrozumiałem jak powinien wyglądać mój cel i pewnie za 2 lata dojdę do zdania, że jednak istnieją lepsze sposoby określenia go niż te, o których piszę. Chciałbym się podzielić tutaj swoimi przemyśleniami. Osoby, które określiły sobie cele wiedzą, że jego realizacja jest procesem. To że zapiszemy go gdzieś na kartce jeszcze nic nie znaczy.

Porównanie do wyprawy.



Przemawiają do mnie przykłady z wizualizacją więc tak postaram się przybliżyć. Zastanówmy się co jest nam potrzebne, żeby wyruszyć w podróż. Wypisałem kilka istotnych działań jakie można podjąć.

Mapa: czyli plan + orientacja
Planując wyprawę powinniśmy się zaopatrzyć w mapę (czyli spisać jaką drogę mamy do pokonania) określamy gdzie się znajdujemy (jakie cechy i możliwości pomogą nam w wędrówce) oraz dokąd idziemy. Jeśli wyruszamy na wycieczkę z Krakowa do Paryża to nie jedziemy "gdzieś na zachód" tylko startujemy pod Wawelem a kończymy podróż pod Wieżą Eiffla, wybieramy trasę, którą pojedziemy i określamy czas i miejsce wyjazdu jak również dotarcia na miejsce (plan musi być terminowy, nie zweryfikujemy go jeśli nie określimy ile ma nam zająć dane działanie)


Tankujemy pojazd, sprawdzamy hamulce, zbieramy fajną ekipę i załączamy GPSa lub zabieramy ze sobą mapę.


Jeśli moim celem jest dotarcie do Tokio to zatankowanie trabanta 30l benzyny nie spełnia przesłanek koniecznych do realizacji tego planu. Tutaj rządzi prosta zasada im większa wyprawa tym lepszy środek lokomocji powinniśmy znaleźć.



Po drodze korzystamy z mapy (nasz plan jest drogowskazem, dzięki niemu nie zagubimy się podczas realizacji, musimy też znać nasze ograniczenia i mierzyć siły na zamiary, pamiętajmy że zgrana paczka pomaga podczas wyprawy i osoby o lepszej kondycji będą nas dodatkowo dopingować, osoby słabsze opóźniają marsz)
Odnośnie realności celu- przykład: jeśli chcesz jechać na Ibizę mając 200zł w portfelu to zajmie Ci to trochę czasu ale istnieją takie rozwiązania jak autostop i praca oraz okazje, które mogą pomóc w realizacji celu.

Czy nasz cel jest rzeczywiście celem? 
Może się to wydać śmieszne ale podróżowanie do Tokio, żeby spróbować Sushi może nie być najwłaściwszą formą realizacji planu jakim jest spróbowanie surowej ryby. Jeśli naszym celem nie jest zarobienie pieniędzy na zamek , a mieszkanie w nim to może powinniśmy pomyśleć o pracy dozorcy nieruchomości zamiast odkładać połowę pensji przez 40 lat aby móc odłożyć na wymarzoną nieruchomość. Jeśli ktoś chce zrealizować swoją potrzebę jazdy luksusowym autem to może powinien pomyśleć nad pracą szofera lub kierowcy testującego nowe auta i w ten sposób szybciej zrealizuje swoje cele niż jako posiadacz wymarzonej rzeczy.




Duży cel? - bo lepiej trafić. 




Nasz cel powinien zakładać możliwość rozbicia go na mniejsze i realizacji po kawałku. Wyruszamy w podróż dookoła Świata to wytyczmy sobie przystanki, punkty kontrolne, miejsca gdzie zorientujemy mapę i odpoczniemy przed dalszym wysiłkiem. Mając większy cel i wkładając w jego realizację jakąkolwiek energię jest szansa, że go zrealizujemy w 100, 80 a nawet 20% , jest to więcej niż  100% od żadnego planu.


Niezależnie jak daleko wyruszysz musisz wykonać pierwszy krok, jest on najtrudniejszy, ale bez niego nie ruszysz z miejsca. "Żeby coś zrobić... trzeba coś zrobić" ; żeby wyruszyć - trzeba wyruszyć, tego faktu niestety nie da się obejść.



Pamiętajmy, że tak jak przy każdej wycieczce cel jest najważniejszy ponieważ definiuje wszystkie nasze działania ale prawdziwą radość sprawia sama podróż.

środa, 16 czerwca 2010

"Nie zostawiaj pieniędzy na ulicy" żebracy w Krakowie

Męczy mnie ostatnio temat żebrania w Krakowie. Chciałbym się odnieść do tematu w kontekście artykułu Gazety Wyborczej http://www.rp.pl/artykul/17,486011.html i http://podciety.wordpress.com/2009/05/27/o-zebractwie/

"Statystyczny krakowski żebrak to mężczyzna powyżej trzydziestki, posiadający średnie wykształcenie i mieszkający poza Krakowem. Nie jest bezdomny, chociaż wygląda na bezdomnego."


Czytałem kiedyś, że żebracy w Krakowie potrafią "zarobić" od 2 500 nawet do 8 000 zł ( a ja muszę jeszcze zapłacić podatki)  i często są to zorganizowane grupy, mają swoje rejony. Osobiście wolę pomóc osobom z mojego otoczenia, które potrzebują pieniędzy. Sam od czasu kiedy zaciągnąłem kredyt nie daję żebrakom bo widzę, że każda godzina mojego życia poświęcona na zarobienie pieniędzy jest czasem, który nie należy do mnie, te godziny to własność moich wierzycieli i osób od których kupuję różne dobra.

Nie poczuwam się w obowiązku do dawania pieniędzy komukolwiek, skoro mogę je przeznaczyć na swoich bliskich, współpracowników i organizacje, które weryfikują każdą osobę potrzebującą, wolę zrobić przelew na konto niepełnosprawnego dziecka gdzie właścicielami fundacji są jego rodzice, albo organizacje pozarządowe niż dawać je alkoholikom, którzy je przepiją. Kupowanie jedzenia też nie działa, bo co z tego, że kupię takiej osobie jedzenie skoro następne pieniądze i tak przepije. Jeśli ktoś zbiera na bilet grając na gitarze to mając gotówkę chętnie się dołożę. Jeśli ktoś potrzebuje zarobić pieniądze to mam co najmniej 5 znajomych, którzy szukają handlowców, bardzo chętnie znajdę takiej osobie prace jeśli obieca mi że odstawi używki.




Osoby dające żebrakom pieniądze, zwłaszcza jeśli dają dzieciom pozbawiają je normalnego dzieciństwa i przyzwyczajają do takiego funkcjonowania- utwierdzają w przekonaniu, że tak trzeba zarabiać pieniądze. Jeśli dajesz żebrakowi złotówkę, a masz dzieci i nie zainwestujesz w nie tych pieniędzy to rodzi się pytanie czy najpierw jesteś rodzicem czy frajerem. Znam dużo lepsze sposoby pomagania ludziom, którzy potrafią tą pomoc docenić jak choćby przelew na posiłek dla dziecka przez pajacyk.pl. Jeśli nie dajesz napiwku kelnerowi, który stara się najlepiej jak tylko potrafi żeby uczciwie zarobić a dajesz żebrakowi to jedyną korzyścią dla społeczeństwa jest wspieranie zakładów produkujących tanie wina.



Nie wszyscy dadzą sobie radę z nałogiem, a dawanie pieniędzy na ulicy moim zdaniem jest utrudnianiem działania osobom budującym specjalne ośrodki i piszącym wnioski unijne dotyczące programów leczenia z uzależnień.


Nie mam skrupułów, żeby nie dawać, żeby odmówić. Na swoje pieniądze muszę pracować, wstawać 7-8 rano i idę spać ok 23 , wolę pospać 30 minut dłużej niż dać żebrakowi 2,5 zł na które właśnie tyle muszę teraz pracować. Prowadzę od 2 miesięcy zapiski wszystkich moich wydatków i dostrzegam rzecz przerażającą- widzę ile i na co wydaję, z drugiej strony widzę ile czasu mógłbym zyskać nie wydając 10 zł na kawę lub herbatę w knajpie tylko odkładając i inwestując. Mając taką świadomość lubię zapłacić za kawę 12 zł od czasu do czasu bo wiem kosztem czego pozwalam sobie na taką przyjemność i do czasu kiedy na moim koncie nie będzie się pojawiać 12 zł 3 razy dziennie z odsetek bankowych lub inwestycji taki wydatek będzie dla mnie dobrem luksusowym, ale robię tyle ile mogę, żeby co miesiąc na moim koncie pojawiało się bez mojego udziału tyle pieniędzy aby spłacać moje miesięcznie zobowiązania za mnie.

Odżywiam się lepiej a wydaję mniej. Jak to się dzieje? Robię sobie sałatki, sałatki z kurczakiem, przygotowuję ryż, świeże warzywa. Zamiast kebaba za 12 zł i coli za 3 zł , kupuję ryż , ogórka , 3 pomidorki , podsmażam kurczaka, robię dresing i biorę ze sobą na uczelnię z wodą mineralną. Za 6 zł  mam 2 porcje obiadowe. Abstrahując od ceny- wiem, że jem lepiej , wiem co jem i mam mniej problemów z żołądkiem.

Do czasu, aż na moim koncie będzie się pojawiać kwota pokrywająca wydatek bez mojej pracy będę się czuł, źle nie inwestując pieniędzy, które zarabiam. Jest pewien standard, życia na którym jestem ale w moim interesie nie jest pozostać na nim tylko móc sobie na niego pozwolić i podnosić go nie poprzez zwiększanie ilości godzin pracy tylko poprzez ograniczanie ilości godzin pracy a zwiększenie udziału godzin na uprawianie sportu i spędzanie czasu z najbliższymi przy zachowaniu standardu a nawet jego podnoszeniu.

niedziela, 6 czerwca 2010

Pracoholizm , największy mit XXI wieku ?

Ostatnio spotkałem się z opiniami : ludzie za dużo pracują, wpadniesz w pracoholizm.



A prawda jest taka, że nie widzę innej opcji, żeby za 5-10 lat móc pracować po 4-5 godzin dziennie i zarabiać 8-10 tys złotych jak teraz poświęcić ten czas na maksymalne skupienie się nad generowaniem pieniędzy poprzez własne przedsiębiorstwo lub system biznesowy oparty na franczyzie, dobry etat lub inwestycje w przedsiębiorstwa innych (nawet jeśli chodzi o wiedzę i pomoc a nie pieniądze- bo można wspierać za udziały na 100 różnych sposobów). Jeśli ktoś podchodzi poważnie do realizacji swoich planów takich jak np kupno mieszkania w Krakowie to jak chce tego dokonać zarabiając 2 000 zł miesięcznie po studiach?

Z 2 000 zł niech odłożę połowę - 1 000 zł co jest bardzo mało realne więc po roku ma 12 tys , po 10 latach będzie taką osobę stać na mieszkanie 120 000 zł , po 20 latach na mieszkanie 240 000 zł . Więc mamy osobę mającą 43 lata którą stać na kawalerkę poza centrum- nice :* .
Oczywiście rozwiązaniem jest kredyt na 40 lat który w razie czego spłacą w razie naszej śmierci nasze dzieci :D.
Prawda jest bolesna: albo będziesz generować pieniądze poprzez pracę i to takie na poziomie 3-5 tys miesięcznie, odkładać i inwestować nadwyżki, albo zapomnij o własnym mieszkaniu, zabezpieczeniu dzieci i swojej emerytury. Wszystko czego właścicielem jest banku jest własnością banku- to proste. Jeśli masz kredyt hipoteczny na dom w którym mieszkasz to właścicielem tego domu jest Twój bank, do czasu aż go spłacisz.




Definicje pracoholizmu
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=pracoholik
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pracoholizm
http://praca.hrc.pl/a/1/843/pracoholizm-kolejna-choroba-cywilizacyjna


"pracoholizm «uzależnienie od pracy polegające na poświęcaniu jej nadmiernie dużo czasu kosztem wypoczynku, życia osobistego itp.»"PWN

"Pracoholizm – stan uzależnienia od wykonywanej pracy, powodujący zaburzenie równowagi między istotnymi elementami życia codziennego." Wikipedia

Nasuwa mi się kilka pytań - ile to jest nadmiernie dużo czasu
Czy odpoczynek i "pracę" nad własnym ciałem możemy zaliczyć również jako pracę
Co rozumiemy poprzez stan równowagi ? 50:50 ? - więc wszyscy jesteśmy pracoholikami bo etat zakładający 8h dzień pracy w przypadku osoby, która nie wypoczywa 8h dziennie skazuje nas na ten tytuł.

Czy przedsiębiorca pracujący 12h dziennie , dbający o kondycję fizyczną, kształcący się w kierunku wykonywanej "pracy" również jest pracoholikiem? Możliwe, że tak ale on za 4-6 lat będzie miał wybór- pracuję dalej tyle lub zatrudniam dyrektora/ managera.






Moim zdaniem dalej w Polsce problemem większym niż pracoholizm jest lenistwo w chęci ukierunkowania swojej przyszłości. Poprzez to lenistwo rozumie brak jakichkolwiek działań w celu myślenia nad tym co chcę osiągnąć za 20 lat swoją ciężką pracą. Jeśli cokolwiek robisz jesteś aktywny.

Kilka objawów lenistwa w określeniu swojej ścieżki kariery:

- Mam jeszcze czas, po studiach w ogóle będę myśleć co będę robić
- mam czas na razie studiuję
- po studiach się gdzieś zahaczę
- Wszyscy moi znajomi znaleźli jakąś pracę
- Mogę robić wszystko

- Nie mam doświadczenia, żeby aplikować do poważnej pracy
- Teraz jest czas na zabawę , jak będę musiał zarabiać pieniądze to zarobię
- Będę przedsiębiorcą , mam genialny pomysł
- Nie mam genialnego pomysłu



Co powodują nie leczone objawy:
- Roztrzaskanie się o mur w zderzeniu z rzeczywistością na rynku pracy
- Frustrację z posady jaką otrzymujemy- bo jest ch***a a miało być tak pięknie
-Rozbijanie się od jednej posady do drugiej za niewielkie pieniądze
- Brak możliwości zostania specjalistą w swojej branży
- Wyszkolenie w dziedzinie, która kompletnie nas nie interesuję (strata 5 lat życia)
- Brak możliwości konkurowania na rynku z osobami po studiach , mających 3-5 lat doświadczenia, znajomość rynku i kontakty




Jeśli jesteś na studiach, które nie są związane z tym co chcesz robić i nie masz pojęcia ile chcesz zarabiać po ich ukończeniu to możliwe, że zmarnujesz 4-5 lat swojego życia, które moim zdaniem są najbardziej kluczowe.
Często spotykam się z opinią, że studia są nie potrzebne i się nie przydają- moim zdaniem studia niczego nie gwarantują ale są podstawą bez, której jest znacznie trudniej.



Na studiach poznajesz pierwszych konkretnych ludzi, którzy mają jakikolwiek plan działania.
Stykasz się z biurokracją, z którą będziesz się stykać do póki będziesz obywatelem Polski.
Stykasz się z osobami w Twoim wieku aktywnymi zawodowo.
Próbujesz większej ilości używek.
Spotykasz ludzi z różnych regionów Polski i Świata.
Możesz być traktowany jak ścierwo przez niektórych wykładowców- tak samo jak przez szefa idiotę albo kontrahenta - naucz się z tym sobie radzić
Musisz załatwiać pewne sprawy osobiście, terminy, poprawki, musisz kombinować , dowiedzieć się kto jes dobry, od kogo brać notatki, gdzie być osobiście, robić dobre notatki


Czemu te lata są kluczowe:
- Bo jesteś nakręcony, masz powera, chce Ci się
- Bo jesteś otwarty
- Bo nie masz złych nawyków, które masz już po studiach
- Bo jeszcze wierzysz, że możesz być kim zechcesz
- Bo masz czas żeby spieprzyć wszystko i rodzice i tak Ci pomogą - "bo jeszcze studiujesz"


Każde działanie, jakie wykonasz będzie miało swoje skutki w przyszłości, tak samo jak każde działanie, którego nie wykonasz. Możesz wygrać w totka, ożenić się lub wyjść za mąż, albo pracować zarówno ciężko jak i mądrze. Planować , realizować plany , podnosić się z porażek i iść w stronę sukcesów odnosząc jeszcze więcej porażek. Maszerować naprzód albo gnić razem z poległymi w walce, która nigdy nie jest równa, uczciwa i sprawiedliwa, bo nie ma sprawiedliwych wojen, a od czasów Hannibala walczono i będą walczyć głównie o pieniądze.

piątek, 4 czerwca 2010

Cytat na dobranoc :)

"Matylda: Życie zawsze jest takie p****ne , czy tylko jak jesteś dzieckiem?
Leon: Zawsze ."




- There's a guy wants to talk to you.
- What's he look like?
- Serious.



Demony wojny wg Goi
-Pan zna Kellera, prawda?
-Wyrzuciłem go z mojej jednostki.
-Znęcał się nad podwładnymi.
-Trenował ich.
-I co?
-I miałem najlepiej wyszkolony batalion w całym układzie warszawskim.


Psy
"A kto umarł, ten nie żyje"

czwartek, 3 czerwca 2010

System bankowy od kuchni, osłona finansowa i prosty system jej budowania

Zastanawiałem się ostatnio jak w prosty sposób wytłumaczyć kryzys finansowy i możliwość bankructw banków. Rozwiązanie samo mnie znalazło. Dużo się mówi o tzw. kreacji pieniądza - chodzi o to, że bank może pożyczyć Ci pieniądze, których jeszcze nie ma, nie pytając Cię czy będziesz miał z czego oddać.
Dostałem pismo z mojego banku, zapraszające na rozmowę ze specjalistą odnośnie kredytów, ponieważ bank uznał, że skoro mam stałe wpływy na rachunek od 24 miesięcy na poziomie 600zł mogę otrzymać kartę kredytową. Akurat na ten rachunek wpływały transze z kredytu studenckiego otrzymanego w innym banku.

Czyli:
Zaciągając kredyt studencki (łączka kwota do tej pory 12 000zł) mój bank zaproponował, że mi pożyczy jeszcze 2 800 zł. Uznał moje regularne zobowiązanie za stały dochód.

Skoro nikt mnie nie zapytał co to są za pieniądze to obawiam się jak to wygląda w przypadku zobowiązań firm, gdzie operuje się sześciocyfrowymi kwotami.

Często słyszę o wykorzystaniu dźwigni finansowych. "No wiesz wezmę kredyt i on sfinansuje mi mieszkanie, towar" "Kupię sobie lepsze auto to mi się zwróci" . Ludzie nie znają się na kredytach, dźwigniach finansowych i bilansowaniu kredytów z inwestycji. Jeśli nie budowałeś do tej pory domu, zapytaj kogoś kto już zbudował dom na co uważać. Jeśli chcesz kupić nieruchomość pod biznes nie idź do sprzedawcy nieruchomości, który zarabia na tym, że kupisz nieruchomość (chyba że jest to Twoja zaufana osoba), idź do osób, które kupują nieruchomości i na nich zarabiają. 

1. sprawa kredytując mieszkanie za 250 000 zł oddasz bankowi ponad 400 000zł w zależności od kwoty kredytu
2. zawsze musisz mieć gotówkę zabezpieczającą  Twoją inwestycję przez określony czas tak, żeby móc dołożyć.



Najważniejsza sprawa:
- Zbuduj osłonę finansową stanowiącą równowartość Twoich rocznych lub półrocznych wydatków (jeśli masz rodzinę, sumę wszystkich wydatków całej rodziny), musisz mieć do niej dostęp, jeśli  stracisz pracę lub złamiesz nogę przez 3 miesiące masz czas na wykonanie jakiegoś ruchu bez konieczności wpadania w długi.


3 zasady potrzebne do zbudowania osłony:
- odkładaj zanim wydasz
- ustal procent i się go trzymaj , np 10-20% od każdej wypłaty
-inwestuj mądrze, tak żeby móc upłynnić aktywa w sytuacji kryzysowej
osłona ma dać Ci komfort psychiczny



Drugi krok:
Jeśli już zbudujesz osłonę finansową
- Oszczędzaj/odkładaj  i inwestuj buduj majątek, jeśli nawet odłożysz po 20 latach 20 tys i one będą pracowały nawet na 4% powyżej inflacji to co roku dostaniesz dodatkową "13stkę wysokości 800zł" i w sytuacji awaryjnej masz rezerwę którą możesz ruszyć- jesteś w lepszej sytuacji niż reszta społeczeństwa, a kosztowało Cię to 50-60 zł miesięcznie. Jeśli zarabiasz 1500 zł i po opłaceniu rachunków zostaje Ci 500zł to nie odkładaj połowy z tej kwoty, ale odkładaj tylko tyle ile możesz i szukaj sposobów na zwiększenie dochodów za wszelką cenę. Lepiej w takiej sytuacji dorobić sobie miesięcznie 200zł i w tedy odkładać 100zł niż odmawiać sobie jedzenia przez 20 lat. W kolejnym roku myśl jak zwiększyć dochód o jeszcze kilkadziesiąt złotych. Jeśli nie zbudujesz osłony finansowej to trudniej będzie Ci:
poszukać lepszej pracy
poszukać pracy za te same pieniądze w mniejszym wymiarze godzin
poszukać innych źródeł dochodu
myśleć o inwestowaniu swoich oszczędności
poszukać pracy, która Cię rozwinie na tyle, żeby zarabiać więcej (nikt nie zapłaci Ci więcej za taką samą pracę, za którą teraz Ci płaci, bo nie ma ku temu powodów- nie zwiększysz efektywności nie zarobisz więcej)

Mając pieniądze ludzie proponujący ich pomnożenie sami Cię znajdą. Jeśli nie masz pieniędzy możesz planować wielkie biznesy, a i tak będziesz stać w miejscu.

np. Inwestując 30% oszczędności na rynku kapitałowym na ok 4-8% zwrotu z inwestycji rocznie powyżej inflacji, po 10% kapitału  w 3 bardzo ryzykowne przedsięwzięcia o stopie zwrotu 50-200%+  w skali roku pozostaje Ci jeszcze 40% rezerwy w gotówce w razie gdyby wyzykowne inwestycje się nie opłaciły, albo powstały możliwości, których do niedawna jeszcze nie było na rynku.


Zasady dotyczące budowania majątku:
-dywersyfikacja - nigdy nie więcej niż 20-30% w jedno przedsięwzięcie
-zawsze miej gotówkę i bądź przygotowany na uruchomienie jej w sytuacji kiedy z ryzykownej inwestycji nic Ci nie zostanie, jeśli masz gotówkę możesz skorzystać z okazji- co z tego że zobaczysz okazję skoro nie możesz wejść w biznes bo nie masz nic do zaoferowania
-inwestuj pieniądze- jeśli nie inwestujesz pieniędzy to nigdy nie będą pracowały na Ciebie



Sam wprowadziłem od miesiąca system:
50% przychodu - > wypłata
50% przychodu - > 25% spłata długów inwestycyjnych i konsumpcyjnych, 25% inwestycje budujące osłonę finansową  (jak uzbieram równowartość 3 miesięcznych wydatków zacznę przeznaczać jakąś kwotę na bardziej ryzykowne inwestycje)
+ stała kwartalna wpłata na program inwestycyjny



*Bibliografia Bodo Shaefer "Droga do finansowej wolności"

środa, 2 czerwca 2010

Jak często powinienem pisać posty na blogu?

Czasami dostaję maila albo ktoś, mi zarzuca w rozmowie face2face, że za rzadko piszę bloga. Zastanawiam się kto ma czas na czytanie co dziennie 4-5 interesujących go blogów. Czemu często więcej czasu spędzamy na czytaniu poglądów innych niż na spotkaniach z osobami na, których na prawdę nam zależy. Jest 0:34 przygotowuję się jutro do spotkania z pracownikiem. Nie wiem czy to jest normalne, ale wolałbym teraz spać ze swoją kobietą. Mam do napisania kilka maili, muszę przygotować się do egzaminów i zarobić pieniądze, żeby być do nich dopuszczonym, bo muszę opłacić semestr. Jeśli macie jakieś sugestie na temat częstotliwości z jaką powinienem pisać proszę o komentarze.

Bonus informacyjny na dziś > programy emerytalne dla pracowników pracodawcy mogą sobie wrzucić w koszty :D Jeśli, ktoś będzie ciekaw jak to się księguje zapraszam indywidualnie do dyskusji mailowej.

poniedziałek, 31 maja 2010

ile jest wart rok Twojego życia?

godzina na gg
30 minut na face book
1,5 "informacji ze świata"
20 minut na odpowiadanie na głupie maile
40 minut na you tube

Łącznie 4 godziny razy 300 dni w roku (zakładając, że 2miesiące nie używasz komputera)
wychodzi 1200 godzin
dzielone na 12 godzin (dniówki gratis) to 100 dni pracy
czyli co czwarty rok naszego życia zabiera nam Internet

inaczej
30 minut gg
15 minut facebook/ nasza klasa
45 minut wiadomości
10 minut głupie maile
20 minut linki z you tube

50 dni pracy czyli 2 miesiące robocze , po 6 miesiącach zbiera się rok życia.




Pracując 8 godzin (czyli połowę czasu kiedy nie śpimy) de facto pracujemy połowę swojego życia.
Żyjąc 60 lat (do emerytury) pracujesz 30 lat .

Nasuwa mi się pytanie, jak w 15 lat zabezpieczyć swoje finanse aby potem nie musieć już pracować.
Tak czy inaczej 60-15 wychodzi 45 , więc jest to 15 lat do przodu. Chyba, że umrzemy wcześniej.


Więc albo Mjak miłość, na wspólnej, gg i wrzucanie foteczek - albo jeden dzień razy 30 lat.

sobota, 29 maja 2010

Ile zarabiają specjaliści ? Raport

Link do strony zawierające dane odnośnie pensji na określonych stanowiskach, np Dyrektor sprzedaży w woj. małopolskim  zarabia około 20 tys zł , do 30tys w mazowieckim - miesięcznie :].

http://www.hays.pl/salary-overviews.aspx


Miłej lektury ;)

środa, 26 maja 2010

Wpadnij w "cug"

Rozkręciłem się , robię 5 spotkań sprzedażowych tygodniowo. Informuję 7 nowych osób w tygodniu czym się zajmuję. Polecam wpadnięcie w tzw. "cug"- czyli pociąg/ciąg. Pracuję, kolejny dzień pracuję, pracuję , z przerwą na posiłki i spotkanie z dziewczyną, ale 60% czasu codziennie staram się pracować. Studia bardzo mnie stopują, w tym tygodniu nie mam zajęć i są lepsze efekty w pracy bo nic nie rozprasza mojej uwagi.

Robić, robić, robić, najpierw to co jest najgorsze- efekty muszą być bo każda reakcja powoduje określony skutek. To nie jest tak że jak zrobisz 20-50 spotkań to nic nie sprzedasz - nawet jak nie kupią to sprzedasz tylko klienci nie muszą przyjść od razu, w końcu nauczysz  się i robisz coś dobrze. Jest 23:44 a jeszcze odpisuję na maile. I to jest właśnie to, brakowało mi tego. Automatyzm, telefon , spotkanie, referencje, telefon, klient i dalej, i dalej.

Rzadko chodzę teraz na szkolenia poza firmowe i różnego rodzaju konferencje- byłem dzisiaj od kilku miesięcy pierwszy raz. Jestem zadowolony bo wiem gdzie szukać komunalnych mieszkań i lokali. Dzisiejsze 4 godziny opłacą mi się w przyszłości bo poszerzają horyzont. Spotkałem dzisiaj sporo osób, które się wynudziły, albo przyszły na catering. Jeśli idę gdzieś biznesowo to żeby zarobić pieniądze i z takim nastawieniem, jeśli nie zarabiam tyle ile chcę to odkładam spotkania towarzyskie bo jestem zobowiązany do generowania przychodu wobec moich wierzycieli. Widziałem sporo osób, które chciały coś sprzedać, nawiązać współpracę itp itd. Ja idę po informację, na takich spotkaniach zazwyczaj nie ma moich klientów, są w większości studenci, którzy jeszcze nie wiedzą co chcą robić i bardzo niewielu z nich podejmie wyzwanie. Z 50 osób, które zazwyczaj obiecują wysłać maila odnośnie tego czego potrzebują odpisuje mi 1/2 osoby. Dzisiaj bilans jest genialny bo z 5 osób odpisała 1. Jedna osoba, która zrobiła 3 kroki, żeby być na rynku - określiła co chce robić, jak chce to zrobić, i szuka klientów na coś co zacznie robić żeby przetestować rynek i uczyć się na praktycznym doświadczeniu.

Przypomniałem sobie jak pracowałem w ochronie, przy asfalcie, sprzątaniu i budowlance i chciałbym uniknąć powtarzania 1 dnia przez kolejne 30 lat. Rutyna mnie zabija.

wtorek, 25 maja 2010

"Pierwszy telefon każdego dnia jest najgorszy."- jak złamać barierę

Nie wiem jak złamiesz swoją barierę, może znajdziesz tu kilka sposobów, które Tobie też zadziałają.

To co piszę opieram na ostatnich 3 latach dzwonienia do różnych klientów, nie było tych telefonów tyle ile u bohatera "W pogoni za szczęściem" - przypomnijmy 200 dziennie. Cały czas zadzwonienie do firmy lub osoby indywidualnej stanowi dla mnie pewnego rodzaju dyskomfort, jest to sytuacja od której zależą Twoje dochody, jeśli dysponujesz gotówką stanowiącą równowartość Twoich rocznych wydatków nie stoisz przed przymusem umówienia określonej ilości spotkań, żeby utrzymać się na powierzchni.


Moje powody powstania dyskomfortu:
- Długi - jak nie kupi to nie będzie mnie stać na kolejny telefon ( w dużym uproszczeniu)
- Co jeśli mnie zwyzywa? - nie zdarzyło mi się - bardziej w stylu "nie wierzę, Wy wszyscy jesteście oszuści" ale to było tylko raz na 4 lata
- co jeśli osoba nie będzie zainteresowana? - Snickers i jedziesz dalej- gdyby wszyscy kupowali warzywa w sklepie koło Twojego bloku to po mieście chodziliby tylko ludzie z siatkami, skoro tak się nie dzieje to daj sobie szansę na to że klient ma 200 ważniejszych w tym momencie spraw niż rozmowa z Tobą - zapytaj kiedy powinieneś się kontaktować
- Dzwonię do znajomego - a jeśli przestanie odbierać telefon?- wcześniej zaznacz o czym będziecie rozmawiać i daj mu prawo do wycofania się z rozmowy jeśli temat go nie interesuje- znajomi kupią Twój produkt najwcześniej po pół roku jeśli ich zainteresujesz tematem i dasz do zrozumienia, że chętnie im sprzedaż to wystarczy - zostaw temat - ( nie koniecznie będą najlepszymi klientami, nie męcz ich to sami będą kopalnią pomysłów kiedy uznają, że jesteś specjalistą), jeśli nie odbiera- olej go, nie rób interesów z osobami, które mają problemy emocjonalne- jest to niebezpieczne.



Jak sobie zaczynam radzić z telefonowaniem- moja rozgrzewka:
- dzwonię najpierw na infolinię mojej polisy ubezpieczeniowej
- dzwonię do kina i pytam o to kiedy jest dany film
- dzwonię do znajomych żeby coś ustalić
-ustalam nagrodę - np jak umówię 10 spotkań nagradzam się ciastkiem (cel nie może być zbyt ambitny ale na tyle ambitny żeby stanowił wyzwanie jeśli nie umawiałeś nigdy spotkań lepsza będzie metoda jak usłyszę 20 razy odrzucenie to daję sobie ciastko - statystycznie jest to mało prawdopodobne, a nawet jeśli to 3 ciastka załatwiają sprawę 60 telefonów :D - niektórzy tyle nie wykonują w rok)- motywacja DO


Pułapki:
-niejednoznaczne określenie celu spotkania- jeśli umawiasz się bo chcesz coś zaoferować to to powiedz- jeśli znajomy nie chce się z Tobą spotykać w interesach daj mu do tego prawo, unikniesz przykrego rozczarowania. Szanuj czas rozmówcy- idziesz żeby rozmawiać na konkretny temat.
-jeśli to znajomy inicjuje spotkanie - zapytaj o cel- jeśli chcesz się umawiać z 20 osobami na kawę to miej na ten cel odłożone pieniądze- spotkania na pogaduchy i kawę nie generują pieniędzy
- pieniądze generują umowy > umowy generują spotkania handlowe> spotkania handlowe generują telefony> telefony generuje baza klientów> buduj bazę- spotkania na pogaduchy nie generują pieniędzy, jeśli ściemniasz to będziesz postrzegany jako ściemniacz- odpowiedz sobie na pytanie czy wyjazd do osoby negatywnie nastawionej do Twojego produktu jest cenniejszy od wyjazdu do osoby , którą zainteresujesz - Twoja doba ma 24h i z czegoś musisz zrezygnować
-jeśli ktoś nie ma dla Ciebie czasu - spotkaj się z tą osobą , skoro nie ma dla Ciebie czasu to inni też mieli problem ze spotkaniem i prawdopodobnie polegli ale pamiętaj, że priorytetem są osoby pozytywnie nastawione a osobę "zarobioną" trudniej upolować

Stań przed lustrem w prawdzie z kalendarzem w ręku i odpowiedz sobie na koniec każdego tygodnia na pytanie: Ile ze spotkań to były pogaduchy a ile było w tym ciężkiej pracy i przygotowań. Jeśli przez pół roku lub przez rok nie zarabiasz tyle ile zaplanowałeś to zmień swoje podejście albo zajmij się czymś innym bo tracisz czas.

Moje cytaty motywacyjne
"Morda w kubeł i do roboty"
"To tylko biznes" Ojciec chrzestny, Twoja praca nie jest Twoim życiem, jeśli jeszcze masz życie osobiste to fajnie z niego czasem skorzystać.

"Pierwszy telefon każdego dnia jest najgorszy."- to jest fakt im szybciej go zaakceptujesz tym szybciej pozbędziesz się przeświadczenia, że jesteś zaje***y i zaczniesz pracować.

piątek, 21 maja 2010

dawka motywacji

Tak młody jak dziś nie będziesz już nigdy. Wykorzystaj to z myślą o Twoim jutrze.
Norman Cousins
dziennikarz i autor

http://www.dawkamotywacji.pl/

czwartek, 20 maja 2010

zmiana adresu bloga

Zmieniłem troszkę politykę prowadzenia bloga. Pierwszą zmianą jest zmiana adresu, druga sprawa: zamierzam tutaj pisać o swoich subiektywnych odczuciach z położenia osoby zaczynającej prowadzenie firmy i kontent też będzie  z tym związany. Chodzi o moje subiektywne odczucia.

Pierwszy post w nowej konwencji:

Dzięki mojemu mentorowi zacząłem wychodzić na prostą. Teraz widzę ile znaczy gotówka w portfelu. Sprzedałem kilka rzeczy na allegro i po 2 miesiącach pustego portfela mogłem tam wsadzić pieniądze. Pieniądze przyciągają pieniądze. Zweryfikowałem swój cel określiłem go jako zbyt ambitny. Lepiej zarabiać 200 zł , w kolejnym miesiącu 500, potem 800, 1200, 18000, cel jakim jest zarabianie 5000 mając długi na poziomie 10 000 jest mało realny.  Przed spotkaniem przygotowuję się , po spotkaniach robię notatki, czytam kilka godzin tygodniowo o sprzedaży i dokształcam się z wiedzy fachowej.  Robię w pierwszej kolejności te rzeczy, które mi przynoszą pieniądze , potem resztę. Jestem bardziej konkretny, unikam spotkań, które nie prowadzą do zwiększenia dochodu, nastawiam się na współpracę długoterminową z klientami.

Jest ciężko, najgorzej jest z wstawaniem o 7 rano, udało mi się to jak dotąd 4 razy. Teraz wstaję 8-10 rano , ale pracuję nad sobą. Ograniczyłem słodycze- teraz stanowią one nagrodę za wykonaną pracę. Trenuję zawsze 2 razy w tygodniu. Jeśli nie mogę w czasie normalnych treningów, to biegam w innym terminie- bez względu na pogodę.
Szukam w swoich niepowodzeniach tego czego mnie nauczyli i staram się brać odpowiedzialność za to co robię.  Jeśli coś spierdoliłem, muszę zaakceptować ten fakt i uczyć się na błędach..
Dziewczyna jest dla mnie dużym wsparciem.  Dalej czuję się niefajnie z tymi długami, które mam ale zaczynają pojawiać się pierwsze pieniądze. Staram się przebywać więcej z osobami zarabiającymi 10 razy tyle co ja- zawsze coś od nich złapię, takie osoby pracują od 8 do 22 , często w weekendy.

niedziela, 9 maja 2010

Szybki sukces odcinek 1

Niektórzy, uważają, że "szybki sukces" jest możliwy dla każdego. Osobiście uważam, że wykluczając wygraną w totolotka, wyjście za mąż, ożenienie się lub spadek po krewnym- coś takiego jak szybki sukces nie istnieje. Nie będę tu przywoływać Henrego Forda, założycieli Google ani Facebooka

Przykład z ostatnich dni, o którym sporo moich znajomych rozmawiało- Mariusz Pudzianowski.Moja mama często oglądała zawody Strong Man, a ja ostatnio się nim zainteresowałem ze względu na start w KSW i uznałem, że skoro jest Polakiem to można by się czegoś o nim dowiedzieć.



Ciekawy cytat, który akurat mi się spodobał:  "Każdy młody chłopak zazwyczaj szybko chce zrobić efekty. Moje szybkie efekty to tylko 19 lat "lekkiej i ciężkiej" pracy, bo kosztuje mnie to 3-4 godzinki dziennie"

Mariusz Pudzianowski Wikipedia







Jak mieszka Mariusz Pudzianowski:

czwartek, 22 kwietnia 2010

Nowa ustawa o usługach turystycznych.

Uchwalono bardziej liberalną nowelizację ustawy o usługach turystycznych. Teraz nie musimy już mieć wykształcenia kierunkowego i doświadczenia na stanowisku kierowniczym.

"Sejm zadecydował, że aby założyć biuro podróży nie trzeba mieć wykształcenia kierunkowego. Została uchwalona nowelizacja ustawy o usługach turystycznych i kodeksu wykroczeń. Za przyjęciem ustawy głosowało 382 posłów, 14 było przeciw, 23 wstrzymało się od głosu. "

Prawo Turystyczne

tur-info.pl

czwartek, 15 kwietnia 2010

Ekonomiczne skutki śmierci Prezydenta

Nadal media żyją tematem śmierci Pana Prezydenta. Obiecałem nie pisać o polityce, więc skupię się na materialnym aspekcie jego pochówku na Wawelu, w naszym pięknym mieście Krakowie.
Hotelarze- zarobią na noclegach
właściciele lokali gastronomicznych- zarobią a jedzeniu
szwalnie i krawcowe - zarobią na flagach
firmy przewozowe- zarobią na przewozach
linie lotnicze - zarobią na przelotach
osoby prywatne- zarobią na wynajmie mieszkań
firmy ochroniarskie- zarobią na zabezpieczeniu
miasto zyska ogólnoświatową promocję w mediach, więc możliwe, że odwiedzi nas więcej turystów i zarobią studenci pracujący w gastronomii i turystyce
firmy turystyczne- zarobią na grupach zorganizowanych
złodzieje zarobią- bo w tłumie łatwiej coś ukraść
zbieracze zarobią- bo przy takich imprezach gubi się sporo telefonów, portfeli i zegarków

Ogólnie do Krakowa przepłynie spora suma pieniędzy. "Nie oceniam" , pod względem ekonomicznym widzę same plusy bo w weekend nie pracuję i nie będę musiał nigdzie dojechać.

środa, 14 kwietnia 2010

Publiczne zobowiązanie

Dzisiaj coś we mnie pękło. Chcę coś zmienić. W myśl zasady "Żeby coś zmienić, trzeba coś zmienić"

Zgodnie ze tym co piszą, a co testuję na sobie podjąłem wyzwanie i publicznie określam cel moim zdaniem realny, ale bardzo ambitny przynajmniej dla mnie.

Do 10.08.2010 roku dojdę do pensji 5 000 zł miesięcznie (brutto).
Będę miał 3 osoby, z którymi będę współpracował żeby to osiągnąć.
Zaliczę egzaminy, skończę 2 rok studiów w tym roku akademickim i dostanę się na 3ci rok zgodnie z tokiem studiów.
Do końca roku spłacę swoje wszystkie długi wyłączając kredyt studencki (kilkanaście tysięcy).

Moje 15 cm kija. W wolnym tłumaczeniu => M*** w kubeł i do roboty.

Polecam film "W pogoni za szczęściem"

Oglądałem wczoraj film "W pogoni za szczęściem". Opowiada on historię o akwizytorze urządzeń medycznych, którego opuszcza żona, wyrzucają na ulicę, który nocuje w dworcowej toalecie wraz z synem i cały czas dąży do osiągnięcia "szczęścia". Fajnie pokazana rola pozytywnego nastawienia, determinacji i wiary we własne możliwości.




Firm oparty na historii Chrisa Gardnera



niedziela, 28 marca 2010

Jak zarabia się na szkoleniach. Czy muszę być ekspertem?

Spotkałem się z kilkoma opiniami odnośnie prowadzenia szkoleń, treningów, coachingów i konsultacji. Rozmawiałem z kilkudziesięcioma szkoleniowcami, trenerami i psychologami.
Moim zdaniem istnieją 3 rodzaje osób, które szkolą, trenują etc..
1 typ - teoretyk.
Najczęściej spotykany typ szkoleniowca, który zarabia na sprzedawaniu wiedzy, której nie testował w praktyce. Najczęściej teoretyków spotykamy na uczelniach, w instytucjach np. szkolenia odnośnie pisania biznesplanów i zarządzania niskiego szczebla, sprzedaży i negocjacji. Są to osoby posiadające ogromną wiedzę- jeśli umieją ją przekazać to ta wiedza jest bardzo przydatna osobom, które kupują od nich szkolenia.
2 tym - praktyk
Praktyk jest najczęściej osobą posiadającą doświadczenie w działaniu. Działającą często na "wyczuciu" będącym zbiorem jej poprzednich doświadczeń, nadrabia braki merytoryczne konkretnymi sytuacjami i historyjkami, które się rzeczywiście wydarzyły. Jeśli ma również bogatą wiedzę merytoryczną stanowi typ3.
3 typ- mix, czyli praktyk + teoretyk
Osoba mająca sporą wiedzę umiejąca ją sprzedać w sposób praktyczny i nauczyć wykorzystywać w realnych sytuacjach.


Te typy definiują de facto ścieżkę kariery ponieważ, jeśli ktoś jest dobrym praktykiem ludzie poproszą go, żeby pokazał jak to robi. Problem pojawia się w sytuacji, kiedy praktyk nie ma teorii dotyczącej przekazywania wiedzy, ponieważ jest w stanie wynegocjować upusty przy dużych kontraktach, ale nie jest w stanie przekazać tego innym. Przykład: Bokser niekoniecznie zostanie trenerem i pomimo, że sam zdobędzie tytuł mistrzowski nie jest w stanie "wychować" swojego podopiecznego na mistrza Świata.

Osoba będąca teoretykiem moim zdaniem również może być ekspertem. Przykład: selekcjonerzy piłkarscy, którzy powinni mieć większą biegłość w tworzeniu zespołów ludzkich i koordynacji działań, niż w zdobywaniu goli.



Osoba będąca jednocześnie praktykiem i teoretykiem, może być wybitnym specjalistą, który np. jest w stanie napisać książkę o mediacjach, jak również uwolnić 50 zakładników z rąk terrorystów. Student mający 5 z matematyki i podejście pedagogiczne zazwyczaj udziela korepetycji.

Nie negowałbym, żadnego ze szkoleniowców wymienionych przeze mnie typów. Ostatnio dużo rozmawiałem z osobami prowadzącymi szkolenia i z osobami chcącymi szkolić. Spora liczba z osób w moim wieku boi się zacząć prowadzić szkolenia, brać za to pieniądze. Myślę, że tak jak w sprzedaży gdzie liczy się najpierw wynik (powiedzmy zwiększenie obrotu firmy o określony %), tak w przypadku nauki zarządzania ludźmi liczy się umiejętność wywierania wpływu i dopasowania zakresu materiału do poziomu uczestników. Spotkałem się z opinią "nie nadaję się, żeby szkolić bo sam nie działam w tej branży"- uważam, że albo działamy i pokazujemy innym jak to robić, albo szkolimy się, żeby szkolić innych, albo wybieramy typ 3. Moim zdaniem nie ma złej drogi, jest taka, która nam mniej lub bardziej odpowiada.

Fridomia czyli wolność finansowa - książka tworzona dla kobiet kupowana przez mężczyzn

Od jakiegoś czasu słyszę od znajomych o książce "Fridomia", która ukazała się kilka miesięcy temu w księgarniach w całej Polsce.
http://fridomia.pl/ Podoba mi się blog twórców książki, ponieważ podają również odnośniki do źródeł takich jak Gazeta prawna, szczególnie cenny okazał się artykuł "Jak najkorzystniej się opodatkować"
Napiszę o niej coś więcej, jak już ją przeczytam w całości. Koncepcja osiągnięcia "Wolności finansowej" - czyli osiągnięcia stałych wpływów na konto o wysokości pozwalającej realizację swoich celów bez pracy jest bardzo kusząca.

wtorek, 23 marca 2010

środa, 17 marca 2010

Pomysł na biznes

http://www.biznesforum.pl/ -

Papier odchodzi do lamusa

Ostatnio coraz więcej się mówi o urządzeniach do czytania e-booków. Rok temu zastanawialiśmy się ze znajomym czy by nie zająć się ich importem. Błędem był brak działania z naszej strony. Ale to widać dopiero po tym jak wyprzedzi Cię konkurencja. Część z tych urządzeń umożliwia wyświetlanie kolorów, nie męczą oczu ponieważ nie świecą tak jak tradycyjne ekrany laptopów. Ich monochromatyczny wyświetlacz moim zdaniem bardziej przypomina ekranik GameBoy'a niż laptopa.

http://nt.interia.pl/testy/news/nastepca-papierowej-ksiazki,1452437